środa, 27 stycznia 2016

Zgon totalny

Zaliczyło mi się taki przez ostatnie 3 dni... Herx - zmiatacz z nóg, wyciskacz potu i łez... Połączony z żołądkówką wirusową przytarganą do domu ... przez psa. Przez tą kochaną czarną kulkę... :(
Od dłuższego czasu męczą mnie zawroty głowy, na tyle silne, że wywołują mdłości. To wszystko nasila się po ekspozycji na światło dzienne. Przychodzi wieczór a ja zaczynam czuć się lepiej, chociaż na chwilę. Przy zawrotach i mdłościach pojawia się również jadłowstręt, a przecież jeść trzeba do leków. Na tym etapie to wszystko podporządkowane jest leczeniu, nawet jedzenie. Trzy dni temu, właśnie w takim chwiejnym stanie się obudziłam. Wymyśliłam sobie misję, żeby pojechać do rodziców i odebrać orzeczenie o niepełnosprawności, które parę dni wcześniej do nich dotarło. Tą misję wymyśliłam oczywiście parę dni wcześniej... ale dopiero w poniedziałek znalazłam w sobie tyle siły emocjonalnej, żeby oszukać swoje ciało i do nich pojechać... Zbierałam się od 10... Zebrałam się po 14... Po powrocie poczułam się jeszcze słabiej, nogi zaczęły się uginać i jakby mniej słuchać. Zęby zaczęły mrowieć i łaskotać a broda drętwieć, tak jakby znieczulenie dentystyczne odpuszczało. Kłujki zawitały... Tak określam nagłe przeszywające bóle mięsni i kości. Zaczęło się od przedramienia, poszło w udo a później w szyje... Okrutne skurczowe bóle żoładka były wisienką na torcie :) Po paru takich godzinach nagle poczułam okrutną i bolesną sztywność karku... Doszedł również kłujący ból w potylicy i rozlane bóle głowy. Pomyślałam żeby zmierzyć temperaturę... i ku mojemu zdziwieniu 37.6. Nowość - ja i podwyższona temperatura. Dawno tego nie było. Pewnie każdy normalny udałby się do lekarza podejrzewając zapalenie opon mózgowo rdzeniowych. Ja stwierdziłam, że temperatura powinna być większa i fakt, że jestem jeszcze przytomna przeczy wskazaniom do udania się na SOR. Minęła może godzina, może dwie i wylądowałam w łazience wymiotując. Następnie nieprzespana noc... Doszedł ból barków... Organizm obciążony wirusikiem to i herx większy... Kolejny dzień zombie... i dziś dalej domowe więzienie... Nie brałam antybiotyków przez to przez dwa dni... Dzisiaj do nich wróciłam... Ciągnie do łózka i kręci się w głowie ale nie boli... :) Mam nadzieję, że jutro wstanę rano i będę mieć siłe... (naiwna...)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz