wtorek, 22 grudnia 2015

Porównanie


Miałam tu opisać jak doszłam do tego stanu z filmiku i co po drodze mnie spotkało, co spowodowało strach przed niektórymi lekarzami. Biję się z myślami czy do tego wracać. Postaram się to jednak jakoś streścić.
Doskonale pamiętam sierpień tamtego lata. Było to 11 lat temu. Nagle, z dnia na dzień, zaczęłam odczuwać okrutny ból pleców, który skutecznie utrudniał mi normalne funkcjonowanie. Z czasem zaczęło mnie przygarbiać a nogi giąć się pod ciężarem ciała. Jasne, że to było późno, ale dopiero wtedy udałam się do lekarza w tej nadmorskiej miejscowości, w której tamtego lata przebywałam. Z dziwacznie groźną miną lekarz stwierdził, że mam zwojaka, guza, którego mogę przesuwać w momencie kiedy mnie boli. Zapaliła mi się czerwona lampka na tego Pana. W celu dalszej diagnozy wróciłam z mamą do Szczecina i udałyśmy się na konsultację do chirurga. Lekarz zlecił wykonanie usg. Usg czyściutkie. Wracamy z wynikiem a on stwierdza: trzeba ciąć. To pewnie drobne torbiele powodują u mnie ten ból. Pękłam wtedy i wykrzyknęłam: Ale jak ciąć? przecież w USG czysto... Na co lekarz stwierdził, że głębszych struktur nie widać a on jest przekonany. Znowu zapaliła mi się czerwona lampka. Jak można trafić na dwóch takich idiotów w tak krótkim czasie?!?! Uciekłyśmy i mama zadecydowała, że zapłaci za tomograf. Dopiero w tym badaniu coś wyszło a mianowicie przepuklina centralna L5S1. Moje bujanie się wieloletnie po neurochirurgach twierdzących, że nie jest na tyle wielka, żeby powodować takie objawy jakich doświadczałam. Ból aż po stopy, drętwienia, pęcherz neurogenny, problemy z jelitami. Wszystko było zwalane na tą dyskopatię, mimo że jest niewielka. Przy ostrych stanach zapalnych korzeni nerwowych byłam unieruchomiona w łóżku przez miesiąc. Zastrzyki przeciwzapalne i przeciwbólowe i leżenie. Obracanie się z boku na bok to dopiero było wyzwanie. Zanim zaczęły się te miesięczne unieruchomienia zdarzały mi się 10-15 minutowe epizody. Nagle czułam największy ból jaki jestem sobie w stanie skojarzyć, przewracałam się i leżałam w bezruchu 10-15 minut. Każda próba poruszenia się od pasa w dół generowała kolejny ból nie do opisania. Czułam, że jestem zablokowana, że jak się ruszę to coś pęknie. Pamiętam, że byłam wtedy w liceum. Te wszystkie bóle towarzyszyły mi do 2014 roku, kiedy po raz pierwszy poczułam na sobie niedowłady. Moje należały do wiotkich i objawiały się wielokończynowo. Jak to się zaczynało? Z początku czułam mikro drżenia i mrowienia od kolan po stopy. Czułam jakby wyładowania elektryczne w nogach, pod skórą. Czułam jakby coś pełzało mi pod skórą, a później przestałam czuć wierzchnią warstwę od pasa w dół. Wyobraźcie sobie jak to jest kiedy prawie odmarzają nogi z zimna i wracacie do domu i siadacie przy grzejniku. Dziwne drętwienie i nie czucie towarzyszyło mi cały czas. Najgorsze jednak było to co się ze mną działa kiedy próbowałam wstać. Moje nogi były bezwładne i zaraz się uginały a ja lądowałam na podłodze. Dużo wysiłku musiałam włożyć żeby dostać się do łazienki oczywiście urywając wieszak z ręcznikiem żeby nie upaść. TO nogi a w rękach to samo... Ledwo, leciutko zakręcony słoik z miodem a ja nie mogłam go otworzyć. Nie mogłam się napić bo kubki były za ciężkie. Ależ wtedy ryczałam... z tej całej bezsilności. Pamiętam jak wstawałam na te gnące się nogi i na całych udach pojawiała się gęsia skórka podczas chodu... Nie, nie było zimno :) Ale to już było. Jestem prawie po 8 miesiącach leczenia i mogę biegać :D teoretycznie, gdybym miała siłę.

1 komentarz: